podrozowanie
  Wyprawa do Norwegi
 

Nasza mocna 18 osobowa grupa ruszyła /na początku lipca/ z Poznania busem wioząc na pokładzie nieprzebrane zapasy „trekkingowego” chleba marki Machowicz i równie pokaźne zasoby pasztetów,szynek, dżemów, nutelli i kuskusu...Dodatkowo na plecakach spoczywały liczne warkocze czosnku, zupełnie jak gdyby wyprawa kierowała się do rumuńskiego Siedmiogrodu...

Cały trekking przebiegał na zmianę pod znakiem deszczu, jak i palącego słońca /taki urok Norge/. Z jednej strony na twarzach i czołach pojawiały się groźne plamy spalonej „pod słońcem Norwegii” skóry, z drugiej po licznych forsowaniach,strumieni, jezior oraz rzeczek nasze buty, skarpety i niestety stopy, przypominały gąbczasty norweski mech... W takich oto warunkach 10 dni wałęsaliśmy się po największych norweskich parkach, Hardangervidda /nikt z uczestników nie potrafił do końca wymówić tej nazwy/ i Jotunheimen. Forsowaliśmy rwące strumienie, sunęliśmy po lodach jezior, stąpaliśmy ostrożnie po nawisach śnieżnymi, kuliśmy stopnie w zmrożonym śniegu...

W czasie jednej z trudnych przepraw przez spieniony, szeroki potok prąd porwał naszego "Prażanina", Piotra, ale ten zachował zimną krew oraz iście sportowy refleks i wzorem barona Munchausena, wyciagnął sie z kipieli za włosy....Tym sposobem wedrowaliśmy dalej w komplecie...

Udało się też, mimo sporych opadów śnieżnych i nie mlecznej , ale wręcz „śmietankowej”, mgły zdobyć największy szczyt Skandynawii,Galdhopiggen!!! Tutaj,musimy się pochwalić, nasza bojowa grupka ciągnęła turystów norweskich, którzy w „tumanie”pod szczytem bezradnie rozłożyli, śliczna, dokładną ,norweską mapę i bezradnie przebierali nogami.

Poza atrakcjami typowo trekkingowymi,delektowaliśmy się w czasie wyprawy widokami „bezdennych”, niemalże wodospadów, równie głębokich fiordów i lodowców o kilkudziesięciu metrowej grubości, jako żywo przypominającymi te z argentyńskiego Parku Narodowego Los Glaciares...

Nie zdziwiliśmy się wcale, na wiadomość,że Marek Kamiński, przed swoimi polarnymi wyprawami trenuje w norweskich parkach...My też po letnim trekkingu w Norwegii byliśmy gotowi na zdobycie Antarktydy!!!!!Po licznych kąpielach we fiordach, strumieniach i górskich jeziorach nabraliśmy odporności i siły niedźwiedzi polarnych ...Tym bardziej,że nasze oddechy po prawdziwej, czosnkowo-cebulowej kuracji ,były zdolne powalić nie tylko wielkiego morsa, ale i dorodnego słonia morskiego który zbliży by się do nas bliżej niż na 10 metrów...

Z norweskim, gorącym pozdrowieniem i zapraszamy za rok do Norge, Jacek



 


 
  Dzisiaj stronę odwiedziło już 3 odwiedzający (4 wejścia) tutaj!  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja